Wyważenie
Atrykuł poniższy napisany zostal przez Maćka "Szczęściarza" Curzydłę i został umieszczony tu za jego zgodą
Spis treści
Wyważenie i pływalność
Wyważanie się przed nurkowaniem w zależności od skafandra, sprzętu, zużycia powietrza
Na pływalność nurka pod wodą ma wpływ wiele czynników m.in. wyporność sprzętu (butle, pianka, suchy skafander, kamizelka), objętość płuc czy wielkość zabranego balastu.
Skafander nurkowy, a właściwie ilość zawartego w nim gazu, ma duże znaczenie dla naszej pływalności. Cieńszy skafander ma mniejszą wyporność, grubszy skafander ma większą wyporność. Dodatkowo im nurek jest większy tym jego skafander jest uszyty z większej ilości neoprenu lub, w wypadku skafandra suchego, ma większy ocieplacz. Czyli im mamy większy (rozmiarowo) i grubszy skafander, tym mamy w nim większą wyporność i potrzebujemy więcej ołowiu.
Butle stalowe i aluminiowe na powierzchni ważą podobnie, ale ścianki butli aluminiowych są grubsze (ponieważ aluminium jest mniej wytrzymałe), więc butle te mają większą dodatnią pływalność. Do butli aluminiowej potrzebujemy więc więcej ołowiu.
Powietrze lub nitroks, który zabieramy ze sobą w butli, też ma swoją wagę. 1m3 powietrza lub nitroksu waży około 1,4 kg. Oznacza to, że w butli 12 litrowej mamy ponad 3 kg gazu. Czyli na początku musimy być o te 3 kg przeważeni. W praktyce jest to trochę mniej niż 3 kg dlatego, że pod koniec nurkowania pianka jest trochę cieńsza niż na początku (nie od razu wraca do pełnej grubości po zgnieceniu przez ciśnienie wody). Najlepiej to sprawdzić w praktyce biorąc na nurkowanie 2 kg więcej balastu i na koniec sprawdzając czy to wystarcza. Gdy pierwszy raz nurkujemy w nowym sprzęcie to wyważenie ustalone przed nurkowaniem sprawdzamy na koniec nurkowania już z pustą lub prawie pustą butlą. Również kiedy kupujemy nową piankę potrzebujemy przez pierwsze parę nurkowań więcej balastu. Po kilku nurkowaniach pianka w pewnym stopniu ulega trwałemu zgnieceniu i po jakimś czasie możemy zdjąć 1 czy 2 kg balastu.
Aby sprawdzić czy jesteśmy dobrze wyważeni, robimy następujący test: z pustą butlą (30-50 atm) i pustym jacketem powinniśmy na wdechu być w stanie utrzymać się na powierzchni z wodą na poziomie oczu. Kiedy przejdziemy do normalnego oddychania powinniśmy mieć pływalność neutralną, a przy lekkim wydechu bez problemu zanurzać się pod powierzchnię. Po takiej wstępnej kontroli mając nadal opróżniony z powietrza jacket zanurzamy się na głębokość 1 metra. Powinniśmy bez problemu być wstanie zawisnąć w bezruchu kontrolując utrzymanie się na tej głębokości jedynie oddechem. Jeżeli mimo wdechu opadamy to jesteśmy przeważeni.
Na pewno na koniec nurkowania musimy być w stanie z 50 atmosferami w butli bez problemu zawisnąć na przystanku bezpieczeństwa.
Wpływ oddechu na pływalność
Kiedy dopiero zaczynamy nurkować to często oddychamy nieregularnie, wykonujemy płytkie i szybkie oddechy, co prowadzi do pompowania się powietrzem. Prowadzi to do sytuacji, że przy wydechu opróżniamy płuca tylko trochę, a podczas wdechu mamy je maksymalnie wypełnione. Daje nam to dodatkowe 2-3 litry powietrza w płucach i dodatkową pływalność. Już w trakcie kursu i potem w ciągu paru nurkowań nasz oddech stabilizuje się. Oddychamy wtedy równomiernie robiąc podobne spokojne wdechy i wydechy. Oddech oscyluje wokół średniej objętości płuc. Umożliwia to nam odjęcie od początkowego wyważenia czasami nawet 2-3 kg.
Generalnie oddech powinien być troszeczkę pogłębiony i zwolniony w stosunku do tego, jak oddychamy na spokojnym spacerze. Skupić się trzeba na tym, aby jak najbardziej przedłużyć fazę wdechu i wydechu, a nie przedłużać fazy wstrzymania oddechu. Czyli np. 4-6 sekund wdech, 1-2 sekundy przerwy, 4-6 sekund wydechu, 1-2 sekundy przerwy. Pozwoli to ograniczyć zużycie powietrza oraz właściwie kontrolować pływalność.
Nasz oddech zmienia sinusoidalnie naszą pływalność i jesteśmy w stanie, po zdobyciu odpowiedniego doświadczenia, bez problemu utrzymywać średnią neutralną pływalność. Kiedy chcemy lekko opaść wystarczy jak przedłużymy i trochę wzmocnimy fazę wydechu i nasza średnia pływalność stanie się ujemna. Kiedy chcemy lekko się wznieść powinniśmy przedłużyć i lekko wzmocnić fazę wdechu i nasza średnia pływalność stanie się dodatnia. Wyczucie oddechu trzeba sobie wyćwiczyć, ale o tym w dalszej części.
Wpływ wody słodkiej i słonej oraz nurkowań górskich
Woda słona od słodkiej jest cięższa o około 3%. Jeżeli nurek w sprzęcie waży około 110 kg (nurek – 75 kg; butla 15 kg, sprzęt i gruba pianka 10 kg, balast 10 kg) to znaczy, że nurkując w słodkiej wodzie wypiera 110 litrów wody ważącej 110 kg (inaczej nie miałby pływalności neutralnej). Jeżeli teraz przenieść go do wody słonej to te 110 litrów wypartej wody waży o 3% więcej czyli 113 kg. Nurek więc potrzebuje o 3 kg więcej balastu.
Generalnie jak wiemy ile ważymy ze sprzętem i balastem kiedy nurkujemy w słodkiej wodzie, to na słoną dodajemy sobie 3%, a na aluminiowe butle 1-2 kg (w Egipcie zazwyczaj występują butle aluminiowe). Odwrotnie, kiedy wracamy po szkoleniu w Egipcie to na polskie wody odejmujemy sobie 3% i dodatkowo odejmujemy 2 kg na stalowe butle. Bierzemy również poprawkę na grubość skafandra, jeżeli używamy różnych pianek. Oczywiście po takiej matematyce wchodzimy do wody z planowanym balastem i sprawdzamy poprawność wyważenia.
Kiedy jedziemy w góry to oprócz wielu innych zmian, zmienia się wyporność naszych pianek lub suchych skafandrów neoprenowych. Przy mniejszym ciśnieniu otoczenia gaz tworzący pęcherzyki w neoprenie zwiększa swoją objętość i pianka staje się "grubsza", a tym samym potrzebujemy więcej ołowiu. Ta zmiana dla grubej pianki to około 0.5 kg na każde 1000 metrów wysokości. Nie jest to dużo, ale przy bardzo precyzyjnym wyliczaniu co "wnosimy" na nurkowanie trzeba to uwzględnić, bo możemy mieć kłopoty z zanurzeniem się. W suchych skafandrach z trilaminatu tego problemu nie ma, bo większość ocieplaczy jest wykonana z materiału o włóknach zbudowanych z otwartych rurek wypełnionych gazem i nie zmienia swoich wymiarów przy spadku ciśnienia otoczenia.
Podstawowe ćwiczenia rozwijające poczucie pływalności – pivot, hover
Kiedy chcemy dobrze i szybko nauczyć się jakiejś umiejętności musimy rozbić ją sobie na pewne składowe, a do tego jeżeli jest to umiejętność wykorzystywana w praktyce w różnych warunkach musimy uczyć się jej najpierw w warunkach idealnych, a potem dopiero powoli stopniować trudności. Gdy uczymy się jeździć na nartach to jest dla nas zrozumiałe, że najpierw uczymy się skręcać na oślej łączce (w nurkowaniu to basen), potem na normalnym stoku (w typowych wodach otwartych), potem na stromych stokach (w wodzie otwartej bez widoczności dna). Dopiero potem uczymy się skrętów w stromych żlebach ograniczonych skałami (w ciemności nad łatwo mulącym się dnem). A jak chcemy nauczyć się na nartach skręcać razem z kimś, kogo wieziemy na toboganie, to z powrotem wracamy ze żlebów na chwilę na oślą łączkę i poprzez kolejne, coraz trudniejsze warunki, dochodzimy z powrotem do górskich żlebów (coś jak w ciemności, podczas płynięcia na kompas i bez widoczności dna strzelić bojkę, kiedy prowadzimy grupę kolegów :-)). Takie stopniowanie warunków podczas nauki wynika nie tylko z tego, że moglibyśmy komuś lub sobie zrobić krzywdę, ale po prostu dlatego, że tak szybciej dojdziemy do mistrzowskiego opanowania jazdy na nartach w każdych, nawet najtrudniejszych warunkach. Jeżeli chodzi o narty to wszyscy to rozumieją (może tym co nie rozumieją parę bolesnych upadków szybko wraca rozum). W nurkowaniu jest trudniej to zrozumieć, bo tu błędy nie bolą, a wypadki są czymś na szczęście zbyt rzadkim i abstrakcyjnym, aby same uczyły poprawnego postępowania.
Najpierw więc, musimy oddzielić problem zmian pływalności od innych czynników, aby jak najlepiej go poczuć i jak najszybciej opanować.
Służy do tego ćwiczenie nazywane Pivotem, czyli balansowanie na płetwach
Pivot
Kładziemy się na dnie basenu, platformie lub piaszczystym dnie. Nogi mamy proste i lekko rozłożone, a ręce z przodu najlepiej składając dłonie razem. W takiej pozycji bierzemy wdech na 75% objętości płuc. Po wdechu liczymy do czterech. Jeżeli nic się nie dzieje to dodajemy trochę powietrza do jacketu, bierzemy znów wdech i liczymy znów do czterech. Powtarzamy te czynności, aż wywołamy wdechem powolne unoszenie się przedniej połowy ciała do góry. Czubki płetw pozostają nieruchomo na dnie. Kiedy już się unosimy to czekamy, aż osiągniemy wychylnie około 45° od dna, po czym wykonujemy wydech. Po wydechu nie nabieramy od razu znowu powietrza, tylko czekamy na efekt wydechu. Powinniśmy najpierw zatrzymać się, a potem zacząć opadać przednią połową ciała w kierunku dna. Kiedy zbliżamy się do dna na jakieś 30° bierzemy wdech, co powoduje najpierw wyhamowania naszego opadania, a potem z powrotem unoszenie się. Powinniśmy w rytm oddechu balansować wahadłowym ruchem w zakresie od 15° przy opadaniu, do 60° przy wznoszeniu się. Błędem jest kiedy odbijamy się od dna rękami (nie czujemy wpływu naszego oddechu), kiedy mamy zgięte kolana (skrócony ruch nie pozwala dobrze odczuć wpływu oddychania). Generalnie ćwiczenie pomaga uświadomić sobie rytm naszego oddechu oraz jego wpływ na naszą pływalność. Ćwiczenie jest szczególnie ważne w pierwszym okresie budowania naszego opanowania pływalności (2-3 zajęcia w wodzie), ale przydaje się też do eliminowania błędów. Kiedy bez problemu za każdym razem jesteśmy w stanie balansować bez "wyrywania" w górę i opadania na dno przechodzimy dalej.
Następne ćwiczenie na pływalność to Hover, czyli zawiśnięcie w toni.
Hover
Klęcząc na dnie dodajemy powietrza do jacketu, aż uzyskamy zerową pływalność. Następnie bierzemy wdech i lekko wybijamy się w górę. Metr nad dnem wracamy do normalnego rytmu oddechu wykonując wydechy kiedy wynosi nas w górę, oraz wdechy kiedy zbytnio opadamy. Na początku nasza pozycja w wodzie jest nieistotna. Skupiamy się tylko na zmianach pływalności sterowanych oddechem. Czy woda układa nas na plecach, pionowo czy do góry nogami patrzymy tylko na punkt odniesienia (ścianę basenu, linkę bojki, rękę partnera) i staramy się utrzymać na stałej głębokości. Jeżeli jest mało miejsca między dnem a powierzchnią (płytki basen) dobrze jest zgiąć nogi nogi przytrzymując np. płetwy rękami jak podczas siedzeniu po turecku lub w kwiecie lotosu.
Błędy na początku to zbyt małe lub zbyt mocne napompowanie jacketu i opadnięcie na dno lub wyrzucenie na powierzchnię. Po paru próbach uczymy się wyczuć kiedy ilość powietrza jest dobra i zaczyna udawać nam się zawisnąć. Następny błąd to walka z pozycją w wodzie poprzez machanie rękami. W danym momencie nic z pozycją w wodzie nie zrobimy. Wynika ona z konfiguracji sprzętu i rozmieszczenia balastu, a jej opanowania uczymy się trochę później. Oczywiście musimy całkowicie wyeliminować nawet drobną pracę płetw, dlatego przy tym ćwiczeniu najlepiej nogi (płetwy) skrzyżować albo chwycić rękami. Trzeci błąd to zbyt głębokie oddychanie. Zbyt późno odczuwamy czy nas wynosi czy opadamy, ratujemy się więc silnymi wdechami i wydechami. Ale po paru próbach postarajmy się, aby oddech stał się rytmiczny i spokojny. Kiedy jesteśmy w stanie za każdym razem oderwać się od dna i zawisnąć utrzymując pozycję jedynie spokojnym oddechem, to możemy przechodzić do następnych ćwiczeń.
Praca płetw
Praca płetw nie wpływa na pływalność, ale za to pływalność wpływa bardzo na pracę płetw. Kiedy mamy dobrą pływalność to tylko od nas zależy czy nasze płetwy pracują dokładnie w osi ciała jak przy kraulu w wodzie otwartej czy powyżej ale równolegle do osi ciała jak przy żabie czy kraulu w pobliżu dna. Przy złej pływalności nie panujemy nad osią pracy płetw i pojawiają się kłopoty.
Podstawowe błędy
Często nurkowie mają kłopoty z kontrolą pływalności skutkującą wyrzucaniem na powierzchnię z niedoważeniem i nadmiernie dobierają balast (rys.3). To pomaga, ale tylko pozornie. Błąd wynika z tego, że usiłując wypuszczać powietrze z jacketu inflatorem jednocześnie machają intensywnie płetwami kierując się w dół co powoduje, że mają pozycję lekko odwróconą (głowa niżej). W tym momencie powietrze z jacketu nie ma jak ulecieć. Oczywiście jeżeli jesteśmy naprawdę mocno przeważeni, a jacket mamy mocno napełniony, to nawet przy złej pozycji część powietrza uda nam się wypuścić. To jest tak, jak ze szklanką wody: czym jest pełniejsza, tym mniej ją trzeba przechylić, aby wylać wodę. Do niczego dobrego to jednak nie prowadzi. Lepiej próbować się dobrze wyważyć, a nawet parę razy być wyrzuconym na powierzchnię podczas pierwszych nurkowań, ale za to nauczyć się prawidłowej pracy inflatorem, niż pływać przeważonym. Jeżeli nasz jacket ma dodatkowy w okolicach naszego pasa, a my z niego korzystamy w pozycji lekko pochylonej ukośnie głową w dół, to również rozwiązuje nasze problemy i ułatwia odpowiednie wyważanie.
Pozycja w wodzie (trym) a różny rodzaj sprzętu
Sprawne poruszanie się pod wodą wymaga od nas panowania nad pływalnością oraz pozycją w wodzie (trymem). Trym precyzyjnie oznacza stateczność podłużną nurka i w praktyce wpływa na łatwość przyjęcia poziomej pozycji pod wodą.
W poprzednich rozdziałach skupialiśmy się na pływalności, teraz skupimy się na pozycji naszego ciała. Najlepiej jest, kiedy podczas nurkowania możemy w każdej chwili uzyskać poziomą pozycję ciała. Wymaga to panowania nad statecznością podłużną nurka czyli trymem. Na stateczność podłużną wpływa wzajemne rozmieszczenie naszego środka wyporu i środka ciężkości. W praktyce środek naszego wyporu zmienia się nieznacznie w zależności od rodzaju jacketu i pianki (w suchym skafandrze mamy duży wpływ na środek naszego wyporu). Jednak środek naszej ciężkości może bardzo się zmieniać, w zależności od używanych butli oraz ilości i rozmieszczenia balastu. Kiedy nurkujemy w cienkiej piance to mamy mało balastu, a jego rozmieszczenie na pasie nie wpływa mocno na środek naszej ciężkości i pokrywa się on ze środkiem naszego wyporu. Jednak, kiedy nurkujemy w grubszej piance lub w suchym skafandrze to ciężki balast na pasie powoduje przesuwanie się środka ciężkości do tyłu i opadanie nóg. Z drugiej strony cięższa butla lub twinset powoduje efekt odwrotny - przesuwanie się środka ciężkości do przodu i ułatwia poziomą pozycję w wodzie. Na nasz środek ciężkości możemy wpływać poprzez przeniesienie części lub całego balastu z pasa do wyżej położonych kieszeni w jackecie. Dodatkowy wpływ na środek ciężkości może mieć umiejscowienie np. akumulatora latarki, waga płetw i pozostały sprzęt, który zabieramy pod wodę. Korzystanie z suchego skafandra poprzez przetaczanie pewnych ilości powietrza z nóg do ramion i odwrotnie, pozwala na bardzo łatwe regulowanie trymu poprzez zmianę środka wyporu (suchy skafander wymaga pewnej pracy przy jego opanowaniu, ale potem odpłaca nam idealnym panowaniem nad naszą sylwetką i trymem).
Szukanie optymalnego trymu
W konfiguracji sprzętowej, w której zazwyczaj nurkujemy wchodzimy do wody i staramy się zawisnąć w pozycji poziomej, nieruchomo nad dnem (czyli wykonujemy "hover'a"). Ćwiczenie przeprowadzamy na głębokości kilku metrów. . Dla wyeliminowania nawet drobnych ruchów płetwami, staramy się zetknąć stopy piętami. Obserwujemy, co się dzieje z naszym ciałem. Jeżeli nogi lecą nam w dół, to staramy się je trochę wyprostować. Jeżeli nogi idą nam do góry, a głową lecimy w dół – staramy się nogi bardziej zgiąć. Jeżeli przy jakimś ułożeniu nóg uzyskamy stabilną poziomą pozycję to znaczy, że nasz sprzęt jest poprawnie rozmieszczony. Jeżeli, mimo prób przemieszczania nóg nie jesteśmy w stanie utrzymać poziomej pozycji, to musimy coś zmienić ze środkiem ciężkości. Jeżeli nogi lecą nam w dół (problem najczęstszy przy piance – nurek A na rysunku) to zastanówmy się czy możemy przenieść część balastu z pasa do wyżej (bardziej z przodu) położonych kieszeni jacketu (nurek B na rysunku). Dlatego przy kupnie jacketu dobrze zwrócić uwagę czy ma takie dodatkowe kieszonki.
Możemy też część balastu przymocować trwale w okolicach klatki piersiowej czy to poprzez specjalne szelki, przymocowanie do płyty, użycia balastu typu v-ka czy p-łytka (montowane w wycięciu twina czy płyty - nurek D na rysunku) lub umieszczenie części balastu na pasie jacketu mocującym butlę lub na specjalnym pasie oplatającym butle (nurek C na rysunku). Musimy jednak zawsze wiedzieć, co jest naszym priorytetem przy danym nurkowaniu. Czy możliwość zrzucenia większości balastu (częsty priorytet przy nurkowaniu bezdekompresyjnym) czy odwrotnie, takie mocowanie, aby na pewno go nie zgubić (tak jest np. w nurkowaniu dekompresyjnym). Przy mocowaniu sporej części (lub całości) balastu w sposób trwały do sprzętu dobrze jest spełnić dodatkową zasadę bezpieczeństwa. Powinniśmy posiadać w pełni zdublowane źródła pływalności (dwa skrzydła pompowane z osobnych butli lub jacket i suchy skafander również pompowane z osobnych butli). Aby zmienić środek ciężkości możemy również spróbować przesunąć butlę lub twina. Problemy z bardzo precyzyjnym rozłożeniem balastu zmniejszają się, kiedy zaczynamy nurkować w suchym skafandrze. Jest w nim dużo łatwiej uzyskać poziomą pozycję w wodzie, ponieważ mamy w nim możliwość przemieszczania powietrza na odcinku około 1.5 metra, od ramion do nóg. Nawet małe ilości przemieszczonego powietrza mocno zmieniają środek naszego wyporu. Dlatego, kiedy korzystamy z suchego skafandra przesunięcia środka ciężkości związane z nieidealnym rozmieszczeniem balastu łatwiej nam zrekompensować. Dodatkowo suchy skafander zapewnia nam możliwość zmiany środka naszego wyporu w trakcie nurkowania. Podczas nurkowania zużywamy pewną ilość (kilogramów) powietrza (czynnika oddechowego) z naszych butli. Wpływa to na zmianę środka ciężkości (w piance dodatkowo wraz ze zmianami głębokości zgniata się neopren, zmieniając nam środek wyporu). Powoduje to, że albo na początku albo na końcu nurkowania nie mamy idealnego trymu. W suchym skafandrze problem ten nie wystąpi. W suchym skafandrze te zmiany trymu łatwo zrekompensować. Generalnie, podczas całego nurkowania powinniśmy mieć poziomą pozycję utrzymywaną dzięki pokrywaniu się środka wyporu i ciężkości
Praca nad właściwą pozycją
Każdy nurek, kiedy kończy szkolenie podstawowe, ma opanowane podstawy pływalności i utrzymania prawidłowej pozycji pod wodą. Jednak często po kursie zaczynamy popełniać błędy i je utrwalać. Po jakimś czasie wydaje nam się, że pływalność opanowaliśmy świetnie, bo przecież już nigdy nas nie wyrzuca oraz zawsze jesteśmy na tej głębokości, na której chcemy. Bywa, że jest to tylko złudzenie opanowania pływalności, ponieważ przy próbach zatrzymania się, zmienia się nam zarówno pływalność, jak i pozycja. Wynika to z utrwalonych błędów w pracy płetw, które układają się nierównolegle do osi ciała. Gdy pływamy żabką, całe ciało, aż do kolan powinno być utrzymane na jednej poziomej linii, a podudzia uniesione do góry w stosunku do reszty ciała. Wykonujemy przy tym ruch płetwami do tyłu (żabką), wytwarzając siłę "ciągu" równolegle, ale powyżej osi ciała (rysunek). Kiedy płyniemy kraulem powinniśmy pracować nogami prawie prostymi w kolanach (siła machnięcia pochodzi z ud i bioder), a "ciąg" powinniśmy wytwarzać w osi ciała (rysunek). Czym bliżej płyniemy dna, tym bardziej należy pracować płetwami powyżej osi ciała zginając nogi w kolanach, ale utrzymując kierunek płetw do tyłu.
Jak sprawdzić czy prawidłowo się wyważamy pod wodą?
W dowolnym momencie nurkowania przerwijmy pracę nóg (dla pewności zetknijmy stopy piętami). Jeżeli jedynym efektem jest to, że powoli się zatrzymamy to mamy właściwą pływalność. Jednak jeżeli po zaprzestaniu pracy płetwami zaczniemy opadać lub będzie nas wyrzucać to znaczy, że mieliśmy złą pływalność, a na danej głębokości utrzymywaliśmy się dzięki pracy płetw, skierowanej ukośnie do góry lub do dołu. W takim wypadku należy doprowadzić z powrotem do neutralnej pływalności, a potem zacząć płynąć. Jeżeli w momencie, kiedy zaczynamy płynąć zacznie nas wyrzucać to znaczy, że utrwaliliśmy sobie odruchowe płynięcie w pozycji ukośnej. Jest to duży błąd, który powoduje większe męczenie się (większy opór czołowy ukośnie ustawionego nurka i zły rozkład sił pracy płetw), oraz bełtanie lub niszczenie dna.
Aby zwalczyć takie przyzwyczajenie trzeba na zmianę zawisać w bezruchu (stykając pięty) i płynąć w poziomie bez dodawania lub wypuszczania powietrza z jacketu. Kiedy to opanujemy, możemy podczas każdego nurkowania, co jakiś czas kontrolować swoje wyważenie właśnie poprzez takie zatrzymania się i obserwacje zmian swojej pływalności. Po jakimś czasie będziemy bez problemu na zmianę płynąć i zatrzymywać się, nie tracąc kontroli nad pływalnością.
Podobnie kontrolujemy stabilność naszej pozycji. Kiedy przestajemy pracować płetwami nie tylko nie powinniśmy zmieniać głębokości (opadać lub wynurzać się), ale również nie powinny nam nogi ani opadać ani lecieć do góry. . Jeżeli nurkujemy w suchym skafandrze to taka pełna kontrola pozycji jest możliwa niezależnie od głębokości oraz zużywania gazu z butli podczas nurkowania. Kiedy nurkujemy w piance możemy mieć z tym lekki problem. Nawet, jeżeli będziemy mieli idealnie zrównoważony trym na początku nurkowania, to głębiej, kiedy nasza pianka się ściśnie i dla uzupełnienia utraty przez nią pływalności wpuścimy pewną ilość powietrza do jacketu, to nasze rozłożenie środka wyporu się zmieni. Podobnie, kiedy zużyjemy część powietrza z butli zmieni się nasz środek ciężkości. Może to powodować utratę idealnego trymu. Ale przy poprawnym rozmieszczeniu balastu te zmiany będą na tyle małe, że bardzo delikatne ruchy płetw pozwolą nam, mimo wszystko, utrzymać poziomą pozycję.
Dalsze rozwijanie pływalności
Podczas nurkowania powinniśmy wykorzystywać każdy moment na doskonalenie swojej pływalności. Kiedy podpływamy do jakiś obiektów, oglądamy je, opływamy – starajmy się to robić powoli i statycznie. Mając przed sobą precyzyjny punkt odniesienia łatwiej jest zauważyć błędy i je korygować. Dobrym kontrolerem pływalności jest nasz komputer, szczególnie jeżeli oferuje możliwość zrzucenia profilu nurkowania na PC. Po nurkowaniu siadamy nad profilem i możemy sobie zobaczyć, jaki z nas as pływalności. Tu sprawdzaliśmy manometr (2 metry w dół), tu robiliśmy zdjęcie (metr w dół, bo potem była rafa,; teraz też jest, ale już nie taka ładna), podziwiamy na przystanku przepływającą rybkę (z 5 metrów od razu 3,5 metra). To uczy pokory i bardzo rozwija. Po paru tak kontrolowanych nurkowaniach nasz profil zaczyna przypominać odcinki poziome przedzielone zanurzaniem i wynurzaniem. I można rozwijać się dalej.
Jak rozwój z zakresu pływalności połączyć ze szkoleniem.
Po kursie podstawowym powinniśmy radzić sobie z pływalnością podczas płynięcia i kiedy mamy odniesienie do dna.
Opanowywanie pływalności w toni oraz w różnych pozycjach możemy doskonalić podczas szkoleń z doskonałej pływalności i suchych skafandrów, nurkowań ze doświadczonym i dobrze wyszkolonym partnerem lub wszelakich warsztatów.
Utrzymanie pływalności w zakresie 1 metra podczas pływania na kompas rozwijamy na kursach zaawansowanych (np. PADI AOWD), a doskonalimy szczególnie w zakresie nawigacji bez widoczności dna podczas kursów i warsztatów specjalistycznych (np. PADI Podwodna Nawigacja).
Wynurzanie po ciemku bez widoczności punktów odniesienia możemy doskonalić na szkoleniach w nurkowaniu nocnym (np. PADI Specjalizacja Nocna).
Pływalności w pobliżu łatwo mulącego się dna i opływania obiektów uczymy się na szkoleniach z nurkowań głębokich i wrakowych. Tu też udoskonalimy swoją technikę strzelania bojki i wykonywania przystanków w toni.
Musimy sobie zdawać sprawę, że kursy posiadają pewne minimalne wymagania zaliczeniowe, ale górny poziom rozwoju zależy tylko od wstępnego przygotowania nurka. Czym więcej umiemy, tym więcej się nauczymy. Z drugiej strony, podczas szkoleń dostajemy do ręki narzędzia jak dalej się samodzielnie rozwijać i doskonalić i jak ten rozwój kontrolować. Czyli szkolenie pozwala nam uzyskać więcej umiejętności i doświadczenia podczas dalszych nurkowań. Najlepiej więc przeplatać szkolenie i nurkowanie.
Ćwiczenia zaawansowane
Kiedy mamy już opanowaną pływalność i pozycję w normalnych warunkach, musimy zacząć ćwiczyć w warunkach trudniejszych.
Zacznijmy od utrzymywania pływalności patrząc na np. ścianę czy linkę do boji i w tym czasie zapisujemy sobie coś na tabliczce, strzelamy bojkę lub po prostu przepinamy np. komputer z jednej ręki na drugą (nie róbmy tego nad wielką otchłanią :-)).
Kiedy to opanujemy zacznijmy ćwiczyć w toni bez widoczności dna. Bardzo dobre ćwiczenie to pływanie na kompas na określonej głębokości (np. na 5 metrach). Pływamy z określonego miejsca tam i z powrotem lub np. kwadrat traktując utrzymanie głębokości w zakresie 0,5 metra jako priorytet. Po jakimś czasie będziemy potrafili podzielić naszą uwagę pomiędzy kontrolę głębokości, a kontrolę kierunku. PAMIĘTAMY, że im wolniej płyniemy, tym to ćwiczenie jest trudniejsze. Staramy się pływać bardzo wolno.
Osobny etap to utrzymanie pływalności bez widoczności dna w nocy. Zaczynamy jak przy wcześniejszych ćwiczeniach od zawiśnięć, a potem próbujemy pływania w toni z kompasem. Jest to podstawowe przygotowanie do głębszych nurkowań w jeziorach, gdzie niestety jest ciemno.
Pływalność w pobliżu mulącego się dna i innych obiektów
Gdy pływamy nad mulistym dnem, które możemy wzburzyć, nie tylko musimy precyzyjnie kontrolować pływalność, ale i pozycję. Po pierwsze poruszamy się bardzo wolno. Po drugie musimy być świadomi odległości od dna. Przy dobrej widoczności płyniemy od dna dalej, przy słabej lub mając blisko nad sobą "sufit" płyniemy tak blisko dna jak musimy, ale bardzo statycznie i korzystając z odpowiedniej techniki pływania, czyli żabka lub modyfikowany kraulem. Kiedy chcemy wynurzyć się trochę lub oddalić od dna pamiętamy, aby zachować cały czas idealnie poziomą pozycję, a ruch w górę uzyskujemy tylko poprzez zmianę pływalności (wdechem lub dodając powietrza do jacketu lub skafandra). Kiedy zmieniamy kierunek płynięcia czy zawracamy - robimy obrót wokół osi w poziomie, a nie zawracamy poprzez obrócenie się do pionu, obrót w pionie i zapracowanie płetwami w przeciwnym kierunku.
Pływalność w toni (bez widoczności dna)
Zaczynamy od znalezienia punktu odniesienia na wysokości naszego wzroku, może to być np. linka od bojki. Gdy uda nam się zawisnąć w toni przenosimy wzrok na głębokościomierz (lub komputer) i próbujemy kierować się jego wskazaniami. Potem powoli się odwracamy od naszego punktu odniesienia i staramy się pozostać w tym samym miejscu. Zarówno kiedy patrzymy na jakiś stały punkt, jak i kiedy patrzymy tylko na głębokościomierz, zwracamy również uwagę na zawiesinę w wodzie. Zauważamy, jak w rytm oddechu porusza się ona lekko w górę i w dół. Po jakimś czasie głębokościomierza będziemy używali tylko od czasu do czasu, a zmiany głębokości będziemy "widzieć".
Podczas zawiśnięć zwracamy uwagę, żeby jak najmniej ruszać płetwami. Aby sprawdzić czy nimi nie poruszamy, co jakiś czas na kilkanaście sekund stykamy stopy piętami.
Jeżeli nurkujemy w suchym skafandrze to powinniśmy mieć idealnie poziomą sylwetkę nawet w zupełnym bezruchu. Jak jesteśmy w piance to zależy, co jest naszym celem. Jeżeli dowolnie długie zawiśnięcie przy poziomej sylwetce, to musimy balast i butlę przemieścić dość wysoko, co nie zawsze może być dla nas wygodne. Jeżeli naszym celem jest tylko taki trym, aby mieć idealnie poziomą sylwetkę podczas płynięcia, a akceptujemy powolne opadanie nóg podczas zawiśnięcia, to wystarczy lekkie przemieszczenia balastu. Kiedy piszemy coś na tabliczce, korzystamy stale z kompasu, głębokościomierza i zegarka czy komputera to musimy "kątem oka" pilnować naszej pływalności i pozycji. Jest to z jednej strony pewna trudność, a z drugiej strony wspaniały trening.
Przekazywanie partnerowi elementów wyposażenia (zmiany wyważenia w trakcie nurkowania)
Kolejną umiejętnością jest zapanowanie nad pływalnością i pozycją gdy oddajemy lub bierzemy jakiś przedmiot lub część ekwipunku np. od partnera. Kiedy bierzemy przedmiot, który nas dociąża, to po pierwsze weźmy wdech. Zmniejszy to lub zupełnie zlikwiduje nasze przeciążenie, a jest najszybsze i najłatwiejsze do wykonania. Potem dopiero "dodmuchujemy" jacket lub skafander i wracamy do normalnego oddychania. Odwrotnie postępujmy, kiedy oddajemy ciężki element partnerowi. Najpierw wydech, a potem wypuszczenie powietrza. Najlepiej to ćwiczyć podając sobie na początek 3 kg kafelek, a potem dowolne elementy ekwipunku – kamerę , stage'a, znaleziony właśnie w morzu (poza 200 milową strefą ekonomiczną jakiegokolwiek państwa) olbrzymi diament. Dodatkowo starajmy się utrzymać poprawny trym. W piance musimy umieścić otrzymany przedmiot w pobliżu środka naszej ciężkości (aby się nie zmienił), a w suchym skafandrze możemy dodatkowo przetoczyć trochę powietrza z nóg do ramion lub odwrotnie. Kiedy planujemy coś komuś oddać podczas nurkowania to przed nurkowaniem umieśćmy to w pobliżu środka naszej ciężkości, aby jego oddanie zmieniło tylko nasza pływalność, a nie pozycję w wodzie. Kiedy ćwiczenie zaczyna nam wychodzić dokładamy wyeliminowanie nawet delikatnych ruchów płetwami poprzez zetknięcie pięt.
Wyczucie pływalności bez widoczności.
I na koniec fajna zabawa rozwijając w nas dodatkowe poczucie pływalności. Ślepa maska. Zawisamy sobie naprzeciwko np. węzełka na lince od boji na głębokości 3 metrów (lub dowolnie innej). Po ustaleniu stałej głębokości i uspokojeniu oddechu zamykamy oczy. Liczymy do 10 i otwieramy oczy : ) . Sprawdzamy, co się zmieniło. Następnie powoli wydłużamy okres z zamkniętymi oczami. Partner nas zabezpiecza (ćwiczymy na zmianę) i daje nam znać (np. klepnięciem w ramię), jeżeli zmienimy głębokość np. o 1 metr. Starajmy się po zamknięciu oczu nie zmieniać rytmu oddechu. Wyczuwać zmiany ciśnienia (uszy, suchy skafander). Odczuwać zmiany pozycji w wodzie. Po jakimś czasie będziemy wiedzieć, że jak pochylamy się minimalnie głową w dół to jednocześnie zanurzamy się (mamy ujemną pływalność), a jak opadają nam nogi, to jednocześnie się wynurzamy (mamy dodatnią pływalność). Subtelne sygnały płynące z otoczenia pozwalają zawisnąć na jakiś czas na stałej głębokości. Ćwiczenie jest łatwiej wykonywać płycej (procentowe zmiany ciśnienia odbierane przez nasz organizm są większe przy zmianie głębokości np. o 0,5 metra na 3 metrach niż na 30 metrach). Na większej głębokości pozostaje tylko spokojny rytmiczny oddech oraz obserwowanie bardzo delikatnych zmian trymu. Kiedy opanujemy podstawy takich zawiśnięć możemy zabawić się w zmienianie maski pod wodą na inną z zaklejonymi szybkami (jest to też pewne wyzwanie). Ale w gronie partnerów nurkowych zamykanie oczu jest wystarczające. Przecież nie będziemy oszukiwać kolegi, z którym nurkujemy.