Opowiadania Krisa

Z Nurkopedia
Skocz do: nawigacja, szukaj

Safari Nurkowe: Safari „Co jest lepsze od safari? Tylko dwa safari” * „Nurkowie są jak wędrowne ptaki. Zawsze wracają tam gdzie zostały ich serca”**

Nazywam się Kris. Poza jedzeniem, piwem i dziewczynami lubię nurkować. No i pewnego dnia a właściwie pewnej nocy po dłuższej dyskusji zrozumiałem, że nie będę prawdziwym nurkiem jeżeli nie pojadę na safari. Na początku wyniknęło pewne nieporozumienie bo okazało się, że jak poszukałem w Internecie to mi same lwy i żyrafy proponowali ale potem prawda dotarła do mnie. Zrozumiałem, że określenie safari nurkowe jest typowym polskim eufemizmem na określenie czegoś co na świecie nazywa się liveaboard. Podobno tłumaczenie słowa liveaboard na safari wyniknęło z tego, że pierwsze polskie „liveaboardy” były na takiej klasie łódek, że łapanie potencjalnych klientów było bardzo trudne i przypominało wyprawy znane z klasyki Szklarskiego a może Hemingwaya. Przywabionych nurków trzymano do czasu wyjazdu w klatkach a po wsadzeniu na łódź dawano radę „pamiętajcie nie śpimy w kabinach tylko na pokładzie bo kabiny przypominają las deszczowy zarówno co do regularności opadów jak i pięknego zapachu spleśniałego drewna” No i powstała w tych pięknych czasach nazwa „Safari nurkowe”, przyjęła się i pozostała, jako określenie na łódź nurkową gdzie się śpi, je i nurkuje. Kiedy zrozumiałem czego szukam, reszta okazała się prosta. Kolega Bob powiedział mi, że jak safari to tylko w Egipcie a że koleżanka Emmanuel wspomina co jakiś czas o jakimś Johnie, więc wylądowałem w Egipcie na St. John’s (taki archipelag na dole Egiptu) (nie mylić z Dolnym Egiptem). Do Egiptu trzeba dolecieć, a żeby dolecieć trzeba się odprawić na samolot. Ponieważ jest to czarter więc pewnie na lotnisko pojedziemy o pierwszej w nocy a przed odprawą o trzeciej nad ranem musimy sobie odpowiedzieć na najważniejsze pytanie ludzkości. Akumulatory w bagażu głównym czy w podręcznym? W głównym? Nie wolno, ale jakoś nigdy nikomu nie zabrali tylko trzeba z kamienną twarzy wytrzymać pytanie. „Żadnych akumulatorów, powerbanków, zapalniczek w bagażu głównym?” W podręcznym? tak się powinno, ale co jakiś czas jakiś sekjuriti wywali nam je do kosza na śmieci i możemy złożyć reklamację pod warunkiem, że nie polecimy. Oni są nieobliczalni; ci sekjuriti przy odprawie bagażu podręcznego. Kiedyś Kobiecie Moich Snów jakaś szalona sekjuritka odwinęła sznurek ze szpulki. Obok przenosiliśmy elektronikę do rebów wyglądającą jak bomby i nikt nawet się nie pochylił. Mój przyjaciel Bob zawsze twierdzi, że film „Czy lecie z nami pilot” nie jest reportażem z pracy personelu lotniczego (jak uważa większość nas), tylko filmem szkoleniowym dla tegoż personelu.

Takie safari to jedność czasu, miejsca i ludzi. Jeden jacht, jeden tydzień, jedna grupa. Przez tydzień, na bardzo ograniczonej przestrzeni rozmawia się o nurkowaniu i życiu. Pierwszej nocy jest wieczorek zapoznawczy. Jak zwykle okazuje się, że nurkowie to po pierwsze przedstawiciele spauperyzowanych zawodów takich jak prawnicy, lekarze, informatycy i budowlańcy. Nie schodząc z łodzi można omówić a potem zamówić projekt domu, zbudować go, wygrać sprawę o krzywe ściany i na koniec otrzymać leczenie psychologiczne (lub nawet na zawał serca w cięższych przypadkach) w związku z zobaczeniem ukończonej budowy. Tym razem podczas prezentacji objawiły się dwie „grzechu warte” jak mówi mój kolega Bob kobietki, które uśmiechając się do siebie powiedziały, że są psychologami z zakresu seksuologii. Proponują pogadankę i warsztaty. Nie wiem jaki cel przyświecał nurkiniom przy tej wypowiedzi, ale wiem jaki był realny skutek. Przez cały tydzień nikt nie opowiedział żadnego pieprznego dowcipu, no bo w końcu kto chce być przedmiotem i podmiotem przyszłej pracy doktorskiej a może habilitacyjnej. Na temat ewentualnych warsztatów nic nie napiszę, bo jak mówi stare nurkowie przysłowie, „Co było na safari zostaje na safari”. No ale do nurkowania. Na safari się nurkuje, je, nurkuje, je, nurkuje, je, nurkuje, je i potem śpi. W między czasie ogląda się zdjęcia zrobione przed chwilą pod wodą oraz rozmawia o przyszłych nurkowaniach, więc pamiętajcie – nie zabierajcie nigdy na safari, nie nurkującą osobę towarzyszącą. Po trzech dnia alby wyskoczy za burtę albo kogoś zabije albo nauczy się nurkować. Najczęściej wszystkie trzy rzeczy naraz ale niekoniecznie w odpowiedniej kolejności.

Na południu Egiptu gdzie popłynęliśmy są trzy kultowe miejsca. Umm Kararim, Malahi i Claudia. Umm Kararim to spora rafa z dziesiątkami wąskich kanionów i korytarzy. Do tego piękna piaszczysta laguna otoczona ergami. Drugie miejsce to Malahi – „kamienne” miasto. U podstawy, ergi tworzą wąwozy z ciemniejszym krajobrazem. Bliżej powierzchni i szczytów ergów jest niesamowita, żywa rafa. Trzecie miejsce to Claudia. Rafa z tunelami i jaskinią nazywaną katedrą. Katedry pilnuje siwa murena z czasów dinozaurów. Jest odpowiednio duża i chyba odpowiednio stara. Podczas tego safari możecie zwiedzić naprawdę kawał świata ale te miejsca nurkowe to jest TOP. Oczywiście, są też inne miejsca nurkowe, które w innych rejonach były by TOP ale tutaj są dodatkiem. Dzisiaj na przykład byliśmy na delfinach. W okolicach Marsa jest długa (ileś kilometrów) piaszczysta łacha piasku nazywana Dolphin House. Jest ewenementem na skalę światową bo jak mówi mój przyjaciel Bob „byłem dziesiątki razy zabierany na miejsca nurkowe nazywające się Obserwatorium Rekinów, Zatoka Żółwi, Cypel Mant i o tych wszystkich tak nazywanych miejscach mogę powiedzieć na pewno jedną rzecz. Żaden nurek nie spotkał tam nigdy Rekina, Żółwia czy Manty” Jednak na Dolphin House delfiny są i chociaż z tego powodu, że to jest ewenement, warto je zobaczyć. Czyli przypływają na tą łachę piasku delfiny i nurkowie. Nie wiem po co przypływają delfiny ale nurkowie po to aby oglądać delfiny. Z łodzi safari zodiakami nurkowie w samym ABC zabierani są tam gdzie akurat pływa stado. Wszyscy pytają czy na pewno będą (ostatnio były), ale czy na pewno (jak będziecie mieli szczęście) i tak powstają znane gatunki wodnych stworów czyli „łos bifory”, „if ju ar laki” i „mej bisy” ale delfiny na Dolphin House po prostu są. Pewnie rano w stadzie delfinów też nieobyte sztuki pytają czy na pewno będą ludzie a małe delifniątka dopytają czy aby na pewno. No i nurkowie dopisują. Delfiny też.

Safari to też wieczorne rozmowy o nurkowaniu, Diry, jackety i gumki. Komputer z Buhlmannem czy Suunto z niewiadomo czym, (jak by w przypadku Buhlmanna było wiadomo z czym ). Czy oddajemy octopus, który przecież niewiadomo czy działa czy odrywamy ten działający od własnych ust a ten „nie działający” bierzemy sobie . Czy CMAS czy PADI……..

Safari to odprawy o wschodzie słońca i nurkowania o zachodzie. Marzenia o Rekinach, Mantach i Moonfishach. W sumie jeden jacht, jeden tydzień, jedna ekipa i tysiąc wysp.

Wysłuchał i spisał z pamięci Maciek „Szczęściarz” Curzydło


  • Wypowiedź kolegi Boba podczas nocnej dyskusji o nurkowaniu
    • Wypowiedź koleżanka Emmanuel podczas porannej dyskusji o nurkowaniu